- Nienawidzę Cię. Nie chcę Cię znać. Wynoś się z mojego mieszkania! - Karla krzyczała.
- Kochanie.... - zaczął Victor
- Nie ma żadnego kochanie. Wynoś się! - nie dała mu dojść do słowa
- Ale....
- Nie ma żadnego ale! Nienawidzę Cię! - wykrzyknęła i wyrzuciła go za drzwi. Kierowała się emocjami. Nie myślała o tym co będzie dalej. Zamknęła drzwi na klucz i zsunęła się zapłakana na podłogę. Zakryła twarz dłońmi. Nie chciała nic widzieć. Nie chciała nic czuć. Nie chciała czuć.
W tym samym czasie Victor siedział na schodach klatki schodowej. Wzrok miał wbity w ziemię. Z ust co chwilę wypuszczał dym papierosowy. Siedział i próbował jakoś pojąć cała sytuację, lecz nie potrafił. Wstał i ruszył przed siebie z fajką w ustach. Nie myślał gdzie idzie. Nie myślał co będzie robił. Myślał tylko o swojej dziewczynie. A raczej swojej byłej dziewczynie. Nie obchodziło go, że było minus piętnaście stopni na dworze, a on idzie w rozsuniętej kurtce. Żadne przyziemne rzeczy go nie interesowały. Tylko Ona.
W tym samy czasie, gdy Victor przemierzał park z odmrożonymi dłońmi, Karla wzięła długą, ciepłą kąpiel. Musiała się opanować. Jej rodziców nie było jeszcze w domu, więc miała chwilę spokoju. Tylko dla siebie.
Po kilkunastu minutach usłyszała dźwięk SMS-a. Był to Victor. Z wielką niechęcią odczytała wiadomość. " Rozumiem. To koniec. Przepraszam. Wybacz. Żegnaj na zawsze. " przeczytała na głos. Nie przejęła się tym i odłożyła telefon z powrotem na miejsce. Zanurzyła się w pianie po samą szyję. Czuła ciepło. Ciepło, którego teraz potrzebowała.
Po godzinie zaczęło być jej zimno. Wyszła z wanny. Założyła szlafrok. W drodze do swojego pokoju wyjęła z szafy koc. Zamknęła drzwi do swojego królestwa i ułożyła się przed telewizorem. Nie myślała już o niczym. Czuła się wolna.
Podczas gdy Karla leżała opanowana na kanapie, Victor siedział na ławce w parku. Zbliżał się wieczór. Temperatura ciągle spadała. To go nie obchodziło. Nie chciał nic czuć. Nie chciał żyć. Czekał, aż jego serce zamarznie by oddalić się do innego świata. Podobno lepszego. Lecz jego plany nie wypaliły. Straż miejska, która akurat patrolowała park zainteresowała się nim. Funkcjonariusze próbowali nawiązać jakiś kontakt, lecz wszystkie próby były na nic. Siłą zaciągnęli go samochodu i przewieźli do szpitala na obserwację. Okazało się, że nic mu nie jest, prócz nie dużego wyziębienia organizmu. W międzyczasie do szpitala dotarła matka chłopaka, która była bardzo rozczarowana zachowanie syna. Zabrała go do domu. Lecz już po wyjściu ze szpitala zauważyła coś niepokojącego - jego zachowanie. Victor w ogóle się nie odzywał, nie odpowiadał na jej pytania, nie zwracał na nią. Siedział z skrzyżowanymi rękoma i wzrokiem wbitym w podwozie auta. Gdy dotarli do domu, od razu poszedł do swojego pokoju. Położył się na swojej sofie i wpatrywał w sufit.
Karla w tym czasie zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz